Z zainteresowaniem spojrzałam na młodego rycerza.
-Naprawdę? Czy to tylko taki test, żeby mnie sprawdzić?-zapytałam.
-Oczywiście, gdyby księżniczka chciała, to ja chętnie pojadę-uśmiechnął się.
-W takim razie idziemy siodłać konie-odparłam radośnie. Ruszyłam w stronę królewskiej stajni, a młody rycerz szedł za mną. Chyba miał na imię Nicolas. Tak, Nicolas.
-Którego konia księżniczka bierze?
-Vaillant Chavalier, oczywiście. Nie będzie się tak rzucał w oczy, jak Luna-powiedziałam. Podeszłam do karego ogiera i pogłaskałam go po pysku.
-Wygląda na ogiera bojowego.
-Bo jest ogierem bojowym. Ma temperament, ale ja lubię konie temperamentne. Gdy byłam młodsza, wsiadałam na rycerskie konie. Oczywiście, jak nikt nie patrzył-uśmiechnęłam się pod nosem, gdy przypomniałam sobie okres dzieciństwa. Szybko osiodłaliśmy nasze konie i wyjechaliśmy z zamku.
Ruszyliśmy w stronę lasu. Było cudownie. Ptaki śpiewały, słońce świeciło, a drzewa pachniały dziwną, ale w jakiś sposób piękną, świeżością.
-Często jeździsz konno, księżniczko?-zapytał rycerz. Zmarszczyłam brwi.
-Błagam, tylko nie księżniczko. Mam na imię Adelaide i proszę, żebyś tak się do mnie zwracał.
<Nicolas?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz