Gdy wchodzę do kuchni, widzę
Maybel dokańczającą śniadanie. Zdaje się nie zwracać na mnie uwagi, więc zostawiam ją w spokoju. Zresztą
ja sama nie mam ochoty na rozmowę, jak zawsze. May jest o tyle miła, że to
szanuje i nie zasypuje mnie górą pytań od samego rana. Biorę jabłko z koszyka
postawionego na środku stołu.
- Komu zwinęłaś? – pytam bez
wyrazu w głosie.
- Ogrodnikowi, z tamtego sadu pod
lasem. – odpowiada krótko i przełyka kęs soczystego owocu. Ja sama biorę
jeszcze ze trzy do torby i wychodzę na zewnątrz. Pogoda jest, o dziwo,
nienaganna: słońce praży, a na niebie nie ma ani jednej chmury, chociażby
najbielszej. Chowam mój miecz, tak na wszelki wypadek, i podążam w stronę
miasta. Gdy docieram, z irytacją zauważam, że dzisiaj jest tu zdecydowanie za
dużo ludzi, a ja nie mam ochoty na żadne konfrontacje. Obieram więc kierunek
lasu i po paru minutach docieram na jego skraj. Idę powolnym krokiem przez
ścieżkę, wlepiając wzrok w ziemię. Wzdycham ciężko, znowu rozmyślając o całym
swoim życiu. Jakie ono jest denne. Nic się nie wydarzyło, oprócz samych
nieszczęść. Tylko Maybel powstrzymuje mnie jeszcze przed myślami samobójczymi.
Po jakimś czasie czuję czyjś wzrok na sobie, a potem trzask gałązki. Obracam
się gwałtownie, lecz bez słowa, i wyjmuję miecz. Rozglądam się dookoła w
poszukiwaniu chociaż drobnego ruchu, ale potencjalny napastnik najwidoczniej
jest świetny w maskowaniu. Przymrużam oczy z niepokojem, obracając się z coraz
większą paniką. Kimkolwiek jesteś, nie
zadzieraj ze mną, myślę. Najlepiej
zostaw mnie w spokoju. Jestem w podłym nastroju, nie mam ochoty na walkę, więc
z chęcią zakończę ją jak najszybciej, powtarzam w myślach. Na tym się
kończy, bo w rzeczywistości nie wydaję z siebie ani pisku, aż do momentu, gdy
dumny, wysoki mężczyzna żwawym krokiem podchodzi do mnie. Kieruję w jego stronę
ostrze. Zostaw mnie, kimkolwiek jesteś,
zostaw mnie!
- Kim jesteś? – tylko te dwa
słowa uciekają z mojego gardła. Nie boję się go, tego jestem pewna, ale
całkowicie mu nie ufam, ot co.
Aaron? Wiem, piękne opowiadanie
:v
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz