niedziela, 24 kwietnia 2016
Od Nicolas'a cd Skylar
- Proszę mi wybaczyć, ale tak zostałem wychowany- poprawiłem pochwę z mieczem, powoli zbliżając się w ich stronę.
- Nasłuchałam się wiele ciekawych rzeczy na mój temat- spojrzała na mnie, nadal delikatnie się uśmiechając.
Zrobiło mi się głupio, że to wszystko słyszała.
- W-wybacz mi za nich. Ja tak nie uważam. Tylko nie rozumiem, dlaczego to robisz- podrapałem się w tył głowy.
- Uważacie, że robię to dlatego, bo lubię bądź mam z tego korzyści materialne?- uniosła pytająco jedną brew, a widząc moje zakłopotanie, chyba domyśliła się, jaka byłaby odpowiedź- Otóż nie. Zabijam ludzi, którzy nie zasługują na życie. Zabijam tych, którzy nie szanują życia innych. To co robię, jest słuszne, ale król najwyraźniej tak nie uważa, bo nadal pozwala im żyć i dalej robić tyle złych rzeczy. Nie obchodzi go to, bo nie dotyczy to jego rodziny. Gdyby ktoś zrobił krzywdę jego córce, gwarantuję ci, że kazałby ich zabić. Natomiast życie poddanych zbytnio go nie interesuje- wyjaśniła, wzdychając.
Rozumiałem to, ale nie mogłem jej bronić przed strażą, czy jej ukrywać. Była kimś w stylu wymierzaniu sprawiedliwości. Szanowałem to, co robi.
- Chciałbym ci pomóc, ale rycerskie zasady, honor i lojalność wobec króla nie pozwalają mi na to zbytnio- odparłem, głaszcząc Galahada po szyi.
Nagle usłyszałem rżenie koni. Moi towarzysze się zbliżali.
- Szybko, idź stąd. Nie mogą cię zobaczyć. Spotkamy się później- ponagliłem ją, a ta kiwnęła głową i schowała się.
Wsiadłem na konia i przywitałem się z nimi. Kiedy rozmawialiśmy i ruszaliśmy do zamku, kątem oka rozejrzałem się, czy oby na pewno nigdzie jej nie ma.
<Skylar?>
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz